Stan faktyczny
Odpowiedzi na to pytanie próbował udzielić Sąd Najwyższy pod koniec ubiegłego roku. Ustalony stan faktyczny sprawy wskazywał na to, że powód był pracownikiem spółki, na rzecz której świadczył pracę jako konwojent. Pracował jednak znacznie więcej niż wynikało to z zawartej umowy o pracę. Co istotne, pracę wykonywaną „po godzinach” powód wykonywał na podstawie umowy cywilnoprawnej, zawartej z innym podmiotem niż pracodawca.
To, czy powód wykonywał pracę na podstawie umowy o pracę czy na podstawie umowy zlecenia faktycznie zależało tylko od ilości przepracowanych przez niego godzin, gdyż po zawarciu umowy zlecenia nie zmienił się sposób wykonywania pracy przez powoda - wykonywał te same czynności, a do tego używał tego samego identyfikatora i munduru oraz osoba jego przełożonego była tożsama. Między obiema spółkami istniało powiązanie kapitałowe, a sam powód przyznał w toku postępowania, że nie miał rozeznania, iż w całej tej sytuacji ma do czynienia z dwoma różnymi podmiotami.
Pracownik czy zleceniobiorca?
Niewątpliwie przedstawiona powyżej konstrukcja miała na celu obejście przepisów ustawowych dotyczących czasu pracy, gdyż powód pracował zdecydowanie dłużej niż powinien. Nie miał również wpływu na rodzaj i treść zawieranych umów, gdyż były to umowy adhezyjne – takie, których treść była przygotowana wcześniej i nie podlegała negocjacjom. Odmowa podpisania takiej umowy zlecenia byłaby równoznaczna z utratą zatrudnienia pracowniczego, na co powód z uwagi na sytuację materialną nie mógł sobie pozwolić.
Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 4 października 2017 roku (sygn. akt III PK 147/16) uznał, iż zamiast wynagrodzenia za nadgodziny wynikającego z umowy o pracę powód otrzymywał wypłatę z tytułu zlecenia od innej spółki niż pracodawca. Konieczne było podjęcie decyzji, czy na podstawie art. 356 Kodeksu cywilnego możliwe jest spełnienia świadczenia dłużnika przez osobę niebędącą dłużnikiem?
Opierając się na wcześniejszym orzecznictwie Sądu Najwyższego stwierdzono, iż odzwierciedleniem osobiście wykonywanej przez pracownika pracy powinno być osobiste wypłacanie pracownikowi wynagrodzenia, a więc również kwot należnych za pracę w godzinach nadliczbowych. Z uwagi na fakt, iż pracodawca jest płatnikiem składek na ubezpieczenia społeczne oraz zaliczki na podatek dochodowy od osób fizycznych, to również tylko pracodawca może wypłacić wynagrodzenie - zastosowanie Kodeksu cywilnego byłoby nieprawidłowe.
Konkluzja
Sąd II instancji uznał, że wynagrodzenie wypłacone powodowi z tytułu umów cywilnoprawnych powinny zostać zaliczone na poczet zaległego wynagrodzenia, a samo zawarcie umowy zlecenia było czynnością techniczną i nie miało znaczenia. Kwota otrzymana z tytułu wykonywania zleceń była kwotą nienależną i skoro stosunku cywilnoprawnego nie było, to można mówić o bezpodstawnym wzbogaceniu powoda. Art. 9 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych w sposób dostateczny reguluje kwestie zbiegu tytułów objęcia ubezpieczeniem, co poniekąd również decyduje o fakcie tego kto jest pracodawcą (a zatem płatnikiem składek) i kto powinien wypłacać wynagrodzenie, jeżeli dany pracownik wykonuje również zlecenia dla podmiotu zatrudniającego. Pracodawca powinien jednak każdorazowo zachowywać szczególną ostrożność korzystając z usług podwykonawców tak, aby nie okazało się, iż koniec końców to on musi wynagrodzić zleceniobiorców przez nieprawidłową konstrukcję i wykonanie umowy zawartej pomiędzy pracodawcą a podwykonawcą.